Marketing to nie wizyta w BURDELU a subtelny PODRYW

Witajcie!

Mam wrażenie, że mimo tych wszystkich książek i porad marketingowych których naprawdę jest masa w internecie i na Facebooku, ludzie (młodzi adepci marketingu) nadal nie rozumieją tej różnicy, a więc napiszę dosadnie.

MARKETING to nie ruchanie dziwki w burdelu, ale SUBTELNA RANDKA z kobietą w kawiarni !!!

Kiedy idziesz na randkę myjesz się, stroisz (kobiety 3 godziny wcześniej się szpachlują – czy co one tam robią). Potem dobrze żeby mężczyźni kupili kwiaty (żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie). Przyjeżdżają po swoją WYBRANKĘ bryczką zaprzęgniętą w 150 koni mechanicznych z okrągłym znaczkiem na przedzie :). Potem siadają razem, na przeciw siebie i prawią… On wykuty na blachę ze słów których wcześniej nigdy nie używał, Ona uzbrojona w tarczę uszytą z cierpliwości i nadziei, że może uda się okiełznać to zwierzę i coś z tego wyjdzie. Po kilku godzinach, kiedy obydwoje nasyceni są wzajemnymi kłamstewkami, ona ma ochotę pojeździć jego powozem ze znaczkiem w kółku, a on chętnie jej GO pokaże.

Tymczasem, według niektórych marketingowców randka wygląda tak:
Marketingowiec przyjeżdża na randkę autobusem w umówione miejsce, pod jakimś blokiem albo na jakiejś uroczej klatce, po całym dniu pracy z piwkiem w ręku (albo z winkiem). Stoją tak, trochę wulgaryzują narzekając na naród i rząd, ale mija już 10 minuta a więc po dwóch wymownych spojrzeniach na siebie pada pytanie: „Chcesz się ruchać ?”

W przełożeniu na marketing:
Świeżo upieczony mistrz marketingu przyjeżdża na umówione spotkanie (nie ważne czy skype, czy na żywo), często nie do końca przygotowany do sprzedaży, bo niby jakieś szkolenie było ale po co na nim być…”Jak to, ja sobie nie dam rady???” Dresik, ortalionik oczywiście, włosy na żel a jakże i od progu krzyczy swoim wyuczonym przez lata językiem: „Ja tutaj mam najlepsze produkty na świecie, kupujcie ode mnie bo jak nie to wpie…..l!”

————————————————-

Moim zdaniem powinno to wyglądać tak:
Przed spotkaniem (myjesz się i stroisz) przygotowujesz siebie i miejsce pracy, żeby ze strony twojego potencjalnego partnera albo klienta wyglądało to jak najlepiej. Potem (dobrze żebyś kupił kwiaty) zaskocz swojego klienta, prezentem, uśmiechem, komplementem na początek, to kolejny plus który przybliży Cię do finalizacji twojej transakcji. Ona bowiem zaczyna się wraz z pierwszym kontaktem z klientem, a nie (jak się wielu wydaje) kiedy zaczniesz prawić wyuczoną regułkę sprzedaży. Samochód, zegarek, garnitur, świeży profesjonalny wygląd- to wszystko są kolejne atuty, które podświadomość twojego rozmówcy wyłapuje jako sygnał do tego, żeby dobić z tobą targu. Przygotowanie: nie daj po sobie poznać nawet jak jesteś nowy że twój przyszły partner biznesowy albo twój klient nie otrzyma od Ciebie pomocy. UWAGA- nie mówię tutaj o tym, że masz wszystko wiedzieć na temat biznesu, wręcz nie wolno Ci grać eksperta, ponieważ w taki sposób zrobisz sobie tylko problem w momencie kiedy się zająkniesz (co jest naturalne), bo nie da się wszystkiego wiedzieć. Mówię tutaj o bezpieczeństwie twojego partnera bądź klienta, że zawsze jak będzie miał wątpliwości, będzie mógł się do Ciebie zwrócić. Ty, jeśli nawet sam nie znasz odpowiedzi to znasz miejsca, w których tą odpowiedź uzyska i tam go pokierujesz. Jeśli wszystko jest ok i tarcza bezpieczeństwa opadła a klient/partner zaufał Ci i Cię polubił, możesz w fachowy, najlepiej lekki sposób przedstawić swoją ofertę. Nie wdawaj się jednak w szczegóły- na pierwszej randce również nie przedstawiasz partnerce swoich wyciągów z kont ani zestawienia rocznego. Na umówionym spotkaniu po prostu zaciekaw, zainteresuj- jeśli zrobisz to dobrze to reszta pójdzie gładko. POWODZENIA !